środa, 10 listopada 2010

Pasztet z kury i suszonych grzybów

Głównym problemem w tej diecie są śniadania. Skoro nie można chleba to jak sobie poradzić ze śniadaniem do pracy, żeby nie był to znowu jogurt naturalny czy serek homo biały 0 % tłuszczu (od których od samego patrzenia robi się niedobrze)? Opracowałam system sałatek na bazie ryby wędzonej wszelakiego rodzaju i w zależności od tego czy mogę, dodaję warzywa lub też nie. Zawsze lubiłam kanapki z wędliną. Ponieważ można jeść tylko wędlinę drobiową to jedyną dopuszczalną dla mnie opcją jest ta, która wygląda jak kawałek całego mięsa. Nie wierzę we wszelkie przemiały mielonkowe, które daleko odbiegają od 100% zawartości mięsa w mięsie. I tak jakoś mnie tchnęło ostatnio, że będę sama "produkowała" wędlino podobne wynalazki, które będą nadawały się na śniadanie i będą w końcu smakowały i będą różnorodne. Impuls w mięsnym nakierował mnie na pasztet. Zarażona niezrozumiałą potrzebą kupienia dużo, bo "jutro będzie nieczynne", wyprodukowałam amatorski pasztet w ilości dwóch blach. Połowa jednej trafiła dzisiaj do mojej szanownej Pani Teściowej. Przyznam się bez bicia, że pasztet robiłam pierwszy raz w życiu i nie zagłębiałam się w żaden materiał dydaktyczny, więc jestem dumna z efektu to raz i śmiało można użyć połowę składników to dwa.

Pasztet drobiowy light

Składniki:
6 udek bez skóry
kawałek wątróbki wołowej
1 cebula
1 marchewka
1 pietruszka
półtorej szklanki suszonych grzybów
1 łyżka żelatyny
2 całe jajka
3 ząbki czosnku
3 liście laurowe
3 ziela angielskie
łyżeczka musztardy
łyżeczka chrzanu
majeranek
sól, pieprz
papryka słodka

Oczyszczone mięso ułożyć w garnku. Na górę wyłożyć cebulę, marchewkę, pietruszkę oraz grzyby. Zalać wodą aż wszystko zakryje i dusić pod przykryciem aż zmięknie. Mięso wyjąć i obrać z kości do miski. Do garnka z wywarem dodać żelatynę i dokładnie wymieszać. Dodać wszystkie warzywa i miksować (nie mam maszynki do mięsa, więc użyłam blender), jeżeli będzie za sucho dolewać wywar.Jak już w masie na pasztet nie będzie kawałków mięsa dodać starty na małych oczkach czosnek, wszystkie przyprawy, musztardę i chrzan. Jeszcze raz zmiksować. Dodać jajka i dalej mieszać. Nagrzać piekarnik do 180 stopni. Masę wylać do blach "keksówek" wyłożonych papierem do pieczenia. Piec około godziny, aż wykałaczka wbita w pasztet będzie względnie sucha.
Ja podałam pasztet w towarzystwie sosu chrzanowego (jogurt naturalny, musztarda, słodzik i chrzan w dowolnie ulubionych proporcjach).

Smacznego!

Mielone z grilla

Wiecie, że jak świat dowiedział się o naszej diecie to postanowił być pomocny? To, że moja mama (dość spora tradycjonalistka) zrobiła na nasz przyjazd zmodyfikowane gołąbki było osiągnięciem ogromnym i bardzo docenionym. Zresztą jak się okazało jej syn (główny krytyk i recenzent ;) ) docenił je bardziej niż te z ryżem i wieprzowiną. Modyfikacja potraw jest kluczowym elementem do osiągnięcia sukcesu. Po trzech tygodniach nie mieliśmy wielkiego kryzysu smakowego. Jestem nawet zdumiona, że nie tęsknię za makaronem, bo tego się chyba najbardziej obawiałam. Jednak niektórych potraw czasem żal i od czasu do czasu próbuję zrobić ich lżejszą wersję. Przykładem może być poniższy przepis.

Mielone z grilla

Składniki:
0.5 kg mielonego z indyka
1 jajko
0.25 ml chudego mleka
4 łyżki otrąb owsianych
1 ząbek czosnku
sól, pieprz, papryka słodka

W rondelku zagotować mleko. Zdjąć z gazu i wsypać otręby, wymieszać i odstawić na gaz. Cały czas mieszać aż masa zwiększy swoją objętość. Odstawić do wystygnięcia. Do mięsa wbić jajko, zetrzeć czosnek na małych oczkach, posolić i dopieprzyć do smaku.Dodać otręby i paprykę. Wymieszać dokładnie rękami i kłaść na rozgrzanego grilla uformowane kotlety. Smażyć z obu stron aż dojdą w środku. (ja znowu użyłam niezawodnej przykrywki z folii aluminiowej aby przyspieszyć proces smażenia).

Smacznego!

piątek, 5 listopada 2010

Łosoś z kolegą Kolesławem stanowią dobraną parę

Od jakiegoś czasu powróciłam do zwyczaju, że w Piątek powinna pojawić się ryba i jak mus to mus - zaserwowałam pysznego łososia na stół. Mam teraz etap minimalistyczny. Sól, pieprz i koniec przypraw. No jeszcze cytryna do ryby jest konieczna. Odkąd pod domem pojawił się rybny na nowo powstałym targu mam źródło świeżej ryby. Mam w sobie blokadę do kupna tych z supermarketów. Jednak łosoś tym razem był kupiony w dużej sieciówce. Wszystko wyglądało wyjątkowo świeżo i nie śmierdziało rybą. Ciekawe jak oni to robią. No dobrze, bierzemy się do dzieła.

Łosoś z grilla z sałatką Coleslaw

Składniki:
2 dzwonka łososia
sól, pieprz, cytryna, słodzik
1/4 średniej główki kapusty
2 średnie marchewki
1 mały jogurt naturalny

Łososia oczyścić, oprószyć solą i świeżo zmielonym pieprzem, skropić dość obficie sokiem z cytryny. Odstawić na co najmniej godzinę (ja przyprawiłam wieczorem dzień wcześniej). Kapustę drobno posiekać, posolić i zagnieść, odstawić na kilka minut, aż puści sok. Marchewkę zetrzeć na tarce o dużych oczkach. Sałatę zalać jogurtem, przyprawić pieprzem i słodzikiem do smaku. Na rozgrzanego grilla położyć łososia i smażyć go z obu stron, przykryć przykrywką lub folią, zmniejszyć ogień i piec około 10 minut, aż ryba będzie upieczona.

Smacznego!

wtorek, 2 listopada 2010

Kurczak w kefirze i porach

Drodzy Państwo,

ogłaszam sukces dotyczący opracowania przepisu na kurczaka tak aby smakował niebiańsko i nie tuczył. Dukan mówi, że można jeść kurczaka, ale bez skóry. Problem w tym, że często właśnie w niej koncentruje się cały smak. Po kilku próbach zestawień smakowych stwierdzam z czystym sumieniem, że to bzdura i skóry mi nie brakuje.
Spędziłam dzisiaj trochę czasu na czytaniu etykiet wszystkich parówek, kiełbasek itp. wyrobów i jak się okazało nawet jedna nie nadawała się do spożycia według zasad jakie przyjęłam. Nawet drobiowe są mieszanką z mięsem wieprzowym i wypełnione niechcianymi skórkami. No dobrze, przejdźmy do gotowania. Czas przygotowania 5 minut - w sam raz na szybkie działanie po trudnym dniu.

Kurczak w kefirze i porze


Składniki:
4 udka z kurczaka
1/4 pora
1 kefir light
1 ząbek czosnku
1/2 papryczki chilli
świeża bazylia
sól, pieprz

Kurczaka obrać ze skóry i wykroić wszelkie tłuste fragmenty. W naczyniu żaroodpornym ułożyć kurczaka, zalać kefirem tak aby nie pozostał odkryty fragment. Posolić i dopieprzyć do smaku. Górę posypać poszatkowanym porem, papryczką chilli, startym na małych ząbkach czosnkiem i kilkoma listkami bazylii. Wstawić do piekarnika i piec aż mięso będzie miękkie. W trakcie pieczenia polać wierzch kurczaka powstałym sosem.


Smacznego!

poniedziałek, 1 listopada 2010

Omlet z łososiem i kurczak w otrębach

Witajcie po naprawdę długiej przerwie. To nie jest tak, że nie gotowałam wcale i nie było czego "wydać" na świat. W życiu każdego fana gotowania przychodzi taki moment, że musi stwierdzić - najadłam się już dość, przyszła pora na chudnięcie. Podeszłam do tego bardzo metodycznie. Zaczęłam od kupna książki, potem badałam pomysł w internecie. Ostatecznie postanowiłam spróbować tej jak mówią "cudownej diety proteinowej". Pierwszy raz wyrzeczenia mi smakują. Efekty już widzę, ale są jeszcze zbyt małe aby mówić o liczbach ;) Plusem w całej tej sytuacji jest to, że mój M. postanowił do mnie dołączyć i tkwimy w tym razem, więc nie kusi mnie żadne inne jedzenie. Dania, które przygotowuję są proste, smaczne i zdecydowanie bardzo szybkie. W ramach wybranych produktów i zasad mogę szaleć do woli, wyżywać się kulinarnie, zaspokajać podniebienie. W skrócie: jest fajnie.

Pierś z kurczaka w panierce z otrąb oraz sos tatarski - wersje odtłuszczone.

Składniki:
na pierś:
1 pierś z kurczaka
2 jajka
otręby owsiane i pszenne
sól, pieprz, papryka słodka

na sos:
1 mały jogurt naturalny 0% tłuszczu
3 średniej wielkości korniszony
1/4 główki cebuli
sól, pieprz
koperek

Pierś oczyścić i pokroić w kostkę. W misce rozmącić jajka, dodać sól, pieprz i paprykę. Na talerzu wymieszać ze sobą otręby i przygotować je w ilości potrzebnej do zapanierowania mięsa. Mięso zamoczyć w jajku, potem obtoczyć w otrębach i ułożyć na blasze na papierze do pieczenia. Zapiec całość, aż nabiorą złocistego koloru. Można sprawdzić jeden kęs, czy jest upieczony w środku. Mięso przygotowane w takiej formie jest bardzo soczyste. Ja piekłam około 10 minut. W przypadku dużych kawałków warto jest odwrócić mięso w trakcie pieczenia.

Korniszony i cebulę pokroić w drobną, równą kosteczkę. Dodać cały jogurt, sól i pieprz do smaku, posiekany drobno koperek. Ewentualnie dla przełamania ostrości można dodać słodyczy za pomocą słodzika.



Kolejnym przepisem, którym mogłabym się pochwalić jest przepis na omlet z łososiem wędzonym. Ogromnie sycące danie nadające się na idealne śniadanie we dwoje w sobotni poranek. Z racji "beztłuszczowości" nie było ciężko później funkcjonować.

Omlet z wędzonym łososiem


Składniki:
4 jajka
2 białka
2 łyżki skrobi kukurydzianej
100 g łososia wędzonego
1 ząbek czosnku
bazylia
sól, pieprz

Jajka rozbić w misce na jednolitą masę, dodać mąkę i starty na małych oczkach czosnek, posolić i dopieprzyć do smaku, pamiętając, że łosoś jest słony. Na rozgrzaną patelnię z powłoką teflonową wylać masę, na wierzchu układać plastry łososia i posypać bazylią. Jak masa jajeczna zacznie się ścinać kopystką przesuwać omleta do środka i przechylać patelnię w taki sposób aby nie ścięta masa spłynęła na odsłonięte miejsce. Trzeba to robić delikatnie i z wyczuciem aby omlet nam się nie złamał. Kiedy dojdziemy do etapu, że nie ma co spływać, na małym ogniu smażymy aż góra się zetnie - odradzam przewracanie, ponieważ istnieje wtedy duże ryzyko katastrofy. Ponieważ z racji plastikowej rączki nie mogę mojej patelni włożyć do
piekarnika oraz nie posiadam do niej pasującej przykrywki, pozostawiłam mojego omleta przykrytego folią aluminiową aż masa na górze się ścięła. Wyszło pyszne, aksamitne danie, w którym doskonale wyczuwalne były wszystkie składniki. Polecam z czystym sumieniem.


Podwójnego smacznego!

czwartek, 14 października 2010

Wieprzowina na ostro

Witajcie!

Uwielbiam kuchnię ogólnie nazwaną orientalną. Do tej pory wspominamy z mężem pobyt w jednej restauracji w Manchesterze - cudne "naleśniki" z kruchą kaczką, sosem śliwkowym i poszatkowanym porem - po prostu genialne! Od dwóch lat mówimy sobie, że trzeba się tam jeszcze raz wybrać. Kto wie, może w tym roku ;) Bardzo lubimy też restaurację w Sopocie - Thai thai. Jest tam otwarta kuchnia, więc można obserwować jak zamówione danie powstaje. Pierwszy raz udałam się tam po masażu tajskim. Zaserwowano mi pikantną kaczkę i umarłam od nadmiaru wrażeń. Nie oszukujmy się - takie "wypady" są kosztowne, dlatego w ramach oszczędności lubię od czasu do czasu wrzucić coś do mojego woka ;) Tym razem postanowiłam zagospodarować to co mi zostało w lodówce. Wyszło bardzo smacznie.

Wieprzowina na ostro.

Składniki:
40 dag łopatki wieprzowej pokrojonej w kostkę
1 papryczka chilli
1 czerwona papryka
10 główek małych pieczarek
1/2 główki sałaty pekińskiej
2 ząbki czosnku
1/2 cebuli
korzeń imbiru (tyle co czosnku)
olej sezamowy
sok z 1/2 limonki
sos sojowy
sól, pieprz, cukier


Rozgrzać w woku odrobinę oleju, dodać mięso i cebulę pokrojoną w piórka - cały czas mieszać aż mięso się zrumieni z każdej strony. Dodać słodką i ostrą paprykę oczyszczoną z gniazd i pokrojoną w małe paski, pieczarki przekroić na pół i dodać do woka. Cały czas mieszać tak aby w najgorętszej części woka potrawa nie pozostawała zbyt długo. Czosnek i imbir zetrzeć na tarce o małych oczkach. Dodać sok z limonki i przyprawy do smaku. Jak już wszystko będzie właściwie miękkie dodać sos sojowy. Po zgaszeniu ognia dodać kilka kropel oleju sezamowego - wymieszać i wrzucić poszatkowaną sałatę. Wykładać na talerze i jeść - najlepiej pałeczkami.

Smacznego!

wtorek, 12 października 2010

Pomidorówka pierwsza klasa

Witajcie po długiej przerwie. Zrobiłam sobie miłą przerwę od gotowania. Macie czasami
ochotę nie wyciągać garów? Zwyczajnie potęsknić przez chwilę, nabrać ochoty. Od zawsze zupą za którą tęsknię jest pomidorówka. Najwcześniejsze wspomnienie kulinarne związane jest właśnie z nią. Ponoć jak miałam dwa lata do wielkiego gara pomidorówki wlałam maggi (kiedyś były takie wielkie szklane butle). Wstawiłam ją do zupy ustawiając ją na głowie. Tak.. ja zdecydowanie wcześnie zaczęłam ;) A moja pomidorówka jest bardzo prosta - gotuję ją na bazie rosołu (przepis pojawił się już na blogu).  Więc jak już mam ten wywar odcedzony to dolewam do niego wysokiej jakości sok pomidorowy. Dodaję odrobinę octu balsamicznego i dla równowagi cukru. Po zdjęciu z ognia wsypuję całą masę poszatkowanej świeżej bazylii. Przepyszne.

Smacznego!

wtorek, 5 października 2010

Bruschetta

Wczoraj wróciliśmy z Warszawy. Ja chyba nigdy nie będę czuła się dobrze w wielkim mieście. Po dwóch dniach spędzonych na radzeniu sobie z tą wielką przestrzenią i odnajdywaniu właściwej drogi poprzez krzyki GPS "po 200 metrach jedź do przodu" (ochrzczonego na potrzeby chwili Erwinem, aby móc mu siarczyście tak jak w "Lejdis" dowalić adekwatnym epitetem) nabraliśmy z M. ochoty na wieczór pełen spokoju. Uwielbiam takie momenty kiedy człowiek pomimo wszystkich spraw dojdzie do stanu "poziom myśli zerowy" i idzie spać o nieprzyzwoitej porze 22. Na dobrą, ciepłą kolację można zaserwować bruschettę. Bruschetta zasadniczo jest zawsze dobrym pomysłem.


Bruschetta

Składniki:
1 bagietka
1 mozzarella
2 pomidory bez skórki lub pomidory z puszki (jeżeli świeże tak naprawdę do prawdziwego pomidora nie są podobne)
1 ząbek czosnku
dużo świeżej bazylii
3 łyżeczki octu balsamicznego
2 łyżeczki cukru
sól i pieprz do smaku
oliwa z oliwek

Bagietkę pokroić na kromki. Każdą z nich posmarować oliwą z oliwek i zrumienić w piekarniku. W misce przygotować przybranie grzanek. Ser i pomidory pokroić w równą kostkę. Dodać poszatkowaną bazylię i starty czosnek oraz wszystkie przyprawy. Podpieczone grzanki wyjąć z piekarnika i przybrać mieszaniną. Wstawić do piekarnika i trzymać tak długo aż ser się roztopi.

Smacznego!

piątek, 1 października 2010

Pierś kurczaka w sosie pomarańczowo-cynamonowym z sałatką z gruszki

Witajcie!
Świętowałyście wczoraj wielkie święto? Mój mąż dostał w nagrodę za bycie cudownym chłopcem zadziwiająco pasujące do siebie zestawienie smakowe. Nie było mnie przez jakiś czas w domu, więc ja gotująca to dość zapomniane zjawisko. Czasem trzeba odważnie sięgać po produkty z półki i liczyć się z zaakceptowaniem faktu, że może nam zwyczajnie nie wyjść. Tym razem sukces był po mojej stronie.

Pierś kurczaka w sosie pomarańczowo-cynamonowym z sałatką z gruszki

Składniki
podwójna pierś z kurczaka
sok z 2 pomarańczy
1 laska cynamonu
10 ml słodkiej śmietanki 18%
sałata
3 gruszki
1 mozzarella
garść uprażonego słonecznika
2 kromki czerstwego żytniego chleba
3 łyżeczki musztardy francuskiej
1 łyżeczka miodu gryczanego
oliwa z oliwek
sól, pieprz, cukier

Pierś posolić i obsmażyć na oliwie z każdej strony przez około 10 minut. Mięso zdjąć z patelni i owinąć szczelnie folią aluminiową. Zależy nam na jak najbardziej soczystej piersi - będzie jeszcze dochodziła pod wpływem swojego ciepła. Równolegle w rondelku gotować sok z pomarańczy razem z laską cynamonu - nie można pozwolić na zbyt dużą redukcję. Wyjąć cynamon. Dodać śmietankę, sól, pieprz i cukier do smaku. Sos zredukować aż będzie gęsty. Okroić chleb ze skórki i pokroić go w małą kostkę na grzanki. Chleb zrumienić na grzanki. W misce porwać sałatę, dodać gruszkę i mozzarellę, które wcześniej pokroimy w kostkę. Dodać uprażony słonecznik. Czas na dressing. Musztardę, miód, sól, pieprz, 2 łyżki oliwy z oliwek, 2 łyżki wody wymieszać aż wszystko się połączy na gładką masę - jeżeli będzie zbyt gęste można dodać wodę. Tuż przed podaniem polać sałatę dressingiem. Pierś pokroić w plastry i polać sosem, a sałatę posypać grzankami.

Smacznego!

niedziela, 26 września 2010

Curry z cukinii i nektarynki

Czasami człowiek coś ugotuje co jest pyszne ale absolutnie niefotogeniczne. Na przykład takie moje curry z cukinii i nektarynki. Naprawdę starałam się uratować jego niefotogeniczność na kilka sposobów.. jak coś wygląda jak ciemno zielona paćka to paćką pozostanie. Pytanie jest zatem takie - czy mam zamieszczać tylko wymuskane przepisy, które będą aż tak apetycznie wyglądały, że zjedzenie obrazka nie będzie aż tak głupim pomysłem, czy też pokusić się o tę szaloną próbę prezentowania paćki w taki sposób że warto poświęcić czas na jej ugotowanie. Powiem tak.. intensywność smaku mojego curry była tak zdumiewająca, że absolutnie warto było je przyrządzić. Smakowite, pyszne, rozpływające się w ustach.

Curry z cukinii i nektarynki

Składniki:
50 dag łopatki
1 duża cukinia
1 cebula
2 nektarynki
2 ząbki czosnku
zielona pasta curry
sok z jednej limonki
lampka białego wina
sól, pieprz, cukier

Łopatkę pokroić w kostkę w dość spore kawałki. Poszatkować cukinię - nie ma różnicy. Cebulę pokroić w pióra a nektarynkę w kostkę. W garnku na niewielkiej ilości oleju podsmażyć mięso, dodać cukinię i zalać winem., wymieszać i przykryć. Cały czas gotujemy na najmniejszym ogniu. Dodajemy cebulę, nektarynki, starty czosnek , sok z limonki, 2 łyżki pasty curry, sól, pieprz i dusimy pod przykryciem około półtorej godziny. Od czasu do czasu mieszamy. Gotowe.

I całkiem poważnie... smacznego!

sobota, 18 września 2010

Tatar z łososia czyli śniadanie mistrzów

Witajcie porannie. Czy też macie dość nudnych śniadań? Są przecież tak mało ekscytujące. Ograniczają się do iluś produktów, z których można próbować wymyślać jakieś bardziej oryginalne połączenia, ale ostatecznie znowu przyjdzie nam zjeść kromkę z plastrem szynki lub sera. Jednak dzisiaj rano kupując moje ulubione bułki wpadłam na pomysł aby zrobić coś całkiem nowego. I wiecie co? Śniadanie wyjątkowo zaskakujące i smaczne. Zresztą oceńcie sami ;)

Tatar z łososia

Składniki:
100 g łososia wędzonego
sok z połowy limonki
połowa małej cebuli
koperek

Łososia pokroić w kostkę, cebulę posiekać w drobną kostkę - wszystko włożyć do miseczki i wymieszać z sokiem z limonki. Dodać koperek i serwować na swoim ulubionym pieczywie.

Smacznego!

czwartek, 16 września 2010

Gnocchi z sosem gorgonzola i polędwiczką wieprzową

Miałam wczoraj gości. Co to byli za goście! Mój "malutki" braciszek ze swoją dziewczyną odwiedzili mnie zachęceni hasłem "ugotuję coś blogowego". Pewnie się obrazi za tego malutkiego, ale niestety strasznie trudno jest inaczej postrzegać młodsze rodzeństwo w innych kategoriach, niż rozczuleniowo - siostrzane biadolenie nad tym, że przecież jest taki fajny i przystojny ;) No dobrze... jako, że brat odwiedzał mnie w tym zacnym towarzystwie po raz pierwszy, postanowiłam, że zrobię coś wyśmienitego, specjalnego, coś absolutnie wybornego. Podejścia do zakupów były dwa. Dzień przed wizytą postanowiłam, że zrobię sałatę z piersią z kaczki. Wiedziałam, że w moich delikatesach mogę taką dostać (niestety głęboko mrożoną), więc późną nocą wybrałam się z mężem po kaczkę. Oczywiście wcześniej przez trzy miesiące koło niej przechodziłam z myślą, że kiedyś będę musiała coś z niej zrobić, ale tego dnia akurat postanowiła wyfrunąć. Scena była dramatyczna - prawie polały się łzy nad lodówką ze zmarzlinami. Kobiecość jest czasami przereklamowana. Ostatecznie rano w dniu wizyty pojechałam znowu na zakupy i spędziłam masę czasu w poszukiwaniu inspiracji. Efekt mojego dumania prezentuję poniżej.

Gnocchi z sosem gorgonzola podane z polędwiczką wieprzową

Składniki:
(porcja dla 4 osób)

5 dużych mączystych ziemniaków
1 polędwiczka wieprzowa
10 dag sera gorgonzola
15 ml słodkiej śmietanki 18%
2 szklanki mąki
kieliszek białego półwytrawnego wina
1 ząbek czosnku
sól, pieprz

Ziemniaki upiec w mundurkach, schłodzić, obrać i zmielić. Dodać mąkę, sól i wyrobić na masę przypominającą nasze kopytka. Zresztą będziemy ją traktowali w dokładnie ten sam sposób. Polędwiczkę posolić i obficie popieprzyć grubo zmielonym pieprzem. Rozgrzać na patelni odrobinę oliwy z oliwek i smażyć polędwiczkę z każdej strony przez około 2 minuty na każdym z boków. Zagotować lekko osoloną wodę i ugotować pierwszą partię klusek. Polędwiczkę zdjąć z patelni i dać jej odpocząć. Na soki ze smażenia wlać wino, dodać rozdrobniony ser i mieszać aż się dokładnie rozprowadzi. Dodać śmietankę i starty czosnek. Polędwicę pokroić w plastry i dodać do sosu (w środku będzie jeszcze różowawa, ale "dojdzie" w sosie). Gotowe gnocchi dodać do sosu, wymieszać i podawać. U mnie pojawiły się w towarzystwie sałaty lodowej z uprażonymi orzechami nerkowca, polanej moim podstawowym sosem vinegret.

Smacznego!

wtorek, 14 września 2010

Rosół z tradycyjnym podejściem

Dzisiejszy obiad to absolutna prostota i podstawa. Przepis jest łatwy i wymagający mało aktywności w kuchni. Taka akcja raz na jakiś czas jest niebywale potrzebna, kiedy wiemy, że jutro nie będzie czasu na zrobienie przyzwoitego obiadu. Dodatkowo sąsiadka mówi, że dopada ją jakieś choróbsko, a kiedy ja jestem chora, chce mi się wcinać tylko rosół. Ostatecznie wędrowaliśmy wczoraj po nocy z rondelkiem wypełnionym  płynem, który miał na celu uleczenie zbolałego wątłego ciałka sąsiadki.
Rosół niby prosty a każdy robi go na swój sposób. Wczoraj na serio chciałam zrezygnować z gotowania opalanej cebuli, ale jakoś tak nie smakował i już. Nie obchodzi mnie, że to niezdrowe - postanowiłam kontynuować robienie rosołu tak jak robiła to moja prababcia. A pewnie tradycja sięga jeszcze dalej, bo ją ktoś tego musiał nauczyć. Moja babcia bardzo dużo nauczyła się od swojej teściowej. To był związek nadzwyczajny. Do tej pory babcia opowiada jaką miała cudowną teściową i jak bardzo ją kochała. Ja niestety nie miałam okazji jej poznać, ale ze zdjęć i opowieści rzeczywiście wydaje się, że była cudowną kobietą. Zostawiła babci wiele tradycyjnych przepisów, które mam zamiar niebawem spisać i nauczyć się przygotowywać. Kto wie, może pojawi się tutaj prababkowy kącik.

Do rosołu nie mam takiej cierpliwości jakiej rzeczywiście wymaga. Mój rosół gotuje się maksymalnie godzinę. Na więcej nie mam czasu. Jest jednak pyszny i zdecydowanie polecam wypróbowanie przepisu.

Rosół z tradycyjnym podejściem

Składniki:
2 udka
włoszczyzna
1 cebula
1 ząbek czosnku
2 litry wody
sól, pieprz
liść laurowy, ziele angielskie
natka pietruszki do dekoracji
ulubiony makaron do rosołu

Udka oczyścić i gotować pod przykryciem na małym ogniu wraz listkiem laurowym i trzema ziarenkami ziela angielskiego przez trzydzieści minut. W międzyczasie jak tylko pojawią się szumowiny oczyścić wywar. Można też lekko uchylić przykrywkę. Przygotować włoszczyznę i dodać do wywaru. Opalić cebulę nad palnikiem i dodać ją do zupy (obraną cebulę wbić na widelec i opalać ją nad ogniem ze wszystkich stron - tylko gdzieniegdzie sczernieje). Zetrzeć na tarce jeden ząbek czosnku. Posolić i popieprzyć do smaku. Gotować na małym ogniu jeszcze około 30 minut. Zupę przed podaniem posypać obficie natką pietruszki.
Smacznego!

poniedziałek, 13 września 2010

Pizza z kozakami i owczym serem

Ponoć mężczyźni są najlepszymi kucharzami na świecie. I wiecie co? Czasem zgadzam się z tym stwierdzeniem. Już spieszę z wyjaśnieniami. Pamiętacie pierogi ze świeżymi grzybami? Absolut smakowy wymyślony przez mojego męża. Wczoraj dyskutował ze mną, że nie powinnam dodawać do tartaletek z kurkami owczego sera, tak jak do tych ze szpinakiem i suszonymi pomidorami. Pomysłodawcą dzisiejszego obiadu był też on. Po grzybobraniu w sobotę zostały mi kozaki, więc padł pomysł pizzy. Wszystko jest wykonane przeze mnie, ale inspiracja pochodzi od niego. I jak tu się nie zgadzać z postawioną na początku tezą? Na swoje usprawiedliwienie mam tylko tyle, że poza grzybami reszta składników trafiła na ciasto z mojego pomysłu ;) Uwielbiam takie dyskusje z moim mężczyzną. Kiedy dyskutujemy o smakach, pojawia się nieuniknione skojarzenie włoskie.. dużo w tym mlasków, ochów i gestykulacji. Uwielbiam znajdować w sobie podobieństwo do pięknych Włoszek. Lubię być taka seksownie przaśna ;)

Pizza z kozakami i owczym serem


Składniki:
na ciasto
4 dag drożdży
szklanka ciepłego mleka
1 łyżka cukru
1,5 szklanki mąki pszennej
sól
2 łyżki oleju roślinnego

na sos
1 puszka pomidorów krojonych bez skórki
garść bazylii
2 łyżeczki koncentratu pomidorowego
sól, pieprz,

przybranie pizzy
6-7 kozaków
2 cebule
9 plastrów salami
ser owczy

Mleko zagrzać do temperatury przyjemnej dla palca, wlać do dużej miski, wkruszyć drożdże, wsypać cukier i wymieszać. Posypać obficie mąką, aby utworzyć mączną skorupę. Przykryć bawełnianą ściereczką i odstawić na 15 - 20 minut aż skorupa wyraźnie popęka. Dodać mąkę i mieszać aż do uzyskania zwartej konsystencji, dodać olej, wprowadzić go do ciasta. Jeżeli zajdzie taka potrzeba, dodać mleko lub mąkę. Zależy nam na miękkiej kuli. Przykryć ściereczką i odstawić na pół godziny w ciepłe miejsce. Kozaki oczyścić i pokroić w rozsądnej wielkości kawałki. Cebule pokroić w piórka. Rozgrzać patelnię i podsmażyć cebulę. Na lekko zrumienioną cebulę wrzucić grzyby i dusić wszystko razem aż zmięknie. Przyprawić solą, pieprzem i cukrem do smaku. Równolegle w rondelku przygotować sos pomidorowy. Pomidory z puszki gotować aż zgęstnieją, dodać sól, pieprz, koncentrat pomidorowy. Zgasić ogień. Dodać posiekaną bazylię, wymieszać i odstawić do wystygnięcia. Na blasze ułożyć papier do pieczenia, wyłożyć ciasto i rozprowadzić je w pożądany kształt (mi wyszedł zaokrąglony kwadrat). Dla ułatwienia można posypać ciasto mąką. Odstawić ponownie do wyrośnięcia na jakieś 15-20 minut. W tym czasie można rozgrzać piekarnik do 270 stopni. Na cieście rozsmarować sos pomidorowy, rozłożyć plasterki salami, rozprowadzić równomiernie cebulę z kozakami. Na sam koniec posypać startym owczym serem. Piec około 20 minut.

Wychodzi z tego całkiem duża pizza, ale dostałam informację, że ma dużo zostać na później i mam się broń Boże do niej później nie dobierać ;)

Smacznego!

czwartek, 9 września 2010

Risotto z winem musującym

Dzisiejszy przepis jest wybitnie świętujący, ponieważ jego główny składnik podbijający smak to wino musujące Pinot - Chardonnay. Już się tłumaczę z takiej rozpusty. Po pierwsze po naszym weselu takiego wina u nas dostatek (a karton wódki to chyba już nigdy nie zejdzie). Po drugie miałam zrobić pyszny gulasz z szynką na obiad na jutro dla mojego męża i jak się okazało przez zabieganie me czas pierwszej świeżości mięsa daaaawno minął, więc musiałam przed chwilą wymyśleć coś nowego. Po trzecie mężczyzna mi dzisiaj przyniósł słonecznika i nie mogłam mu nie przygotować obiadu na jutro do pracy (bo ja ciągle startuję w konkursie na żonę roku). Ja tego obiadu nie jadłam, więc nagrodą dla mnie był wino. Zresztą nadal jest. Mam kilka tajemnych powodów do świętowania ;)

Risotto z winem musującym i suszonymi pomidorami


Składniki:
szklanka wina musującego
20 dag pieczarek
10 suszonych pomidorów w oleju
1 ząbek czosnku
cebula dymka
ryż do risotto Arborio
2 łyżki masła
sól, pieprz, cukier

Rozgrzać na patelni połowę masła, dodać dymkę. Jak już będzie zrumieniona dodać ryż tak aby zakrył dno patelni (moja miała średnicę około 30 cm). Zeszklić po czym zalać częścią wina. Cały czas mieszać. Z racji późnej pory i chęci nie konkurowania z aromatem wina dolewałam wrzątek a nie wywar z warzyw. Dodać pokrojone na 4 części pieczarki i pomidory pokrojone w paski. Gotować przez 15-20 minut cały czas uzupełniając wodą tak aby ryż był lepki jednocześnie w tej wodzie nie pływając. Pod koniec gotowania dolać resztę wina. Dosolić i dopieprzyć do smaku. Dla złamania kwasu potrawy wsypać cukier wedle uznania. Dodać resztę masła. Wymieszać i zdjąć z ognia.

Smacznego!
 

niedziela, 5 września 2010

Wariacje na temat ryby i grzybów

Moja kuchnia z racji zaistniałych już powoli wczesnych jesiennych okoliczności stała się rybno-grzybową wariacją na temat tych smaków. I najlepiej niech będzie rozgrzewająco i pikantnie. W piątek zaserwowałam rybę z makaronem wonton. Lubię mieć go w zapasie, bo nigdy nie wiem kiedy będę miała tylko "15 minut na zrobienie obiadu". Mam ostatnio szał na posypywanie natką pietruszki wszystkiego jak widać na zdjęciach na tym blogu.. Smaki się zmieniają - kiedyś unikałam jej jak ognia. Jak kiedyś byłam na diecie to jeden z obiadów polegał na posypaniu ryby całym pęczkiem poszatkowanej natki pietruszki. Wbrew pozorom było bardzo smacznie ;)
Wczoraj zrobiłam pierwszy raz w życiu pierogi ze świeżymi grzybami. Bo mama mojego męża takie robi i jemu się zachciało.. ja jestem wzorcowa żona i na późny obiad już zagniatałam ciasto. Wczoraj pojechaliśmy na grzyby i zeszło nam prawie 6 godzin na szukaniu tych małych i pochowanych w mchu skubańców. Teraz pachnie pięknie w domu suszonymi grzybami. Uwielbiam ten zapach - mam w zwyczaju wsadzać nos do słoika z suszonymi grzybami i sobie poprawiać nastrój zapachami jesieni. Wczoraj wieczorem mieliśmy małą składaną imprezkę z sąsiadką. Sąsiadka przyniosła pyszne zielsko ("nie marihuanę w sensie"), mąż postawił swoje piwo pszeniczne (bo warzy samodzielnie) a ja dałam te moje pierogi z kozakami. Takie "składaki" z sąsiadką zdarzają nam się często. Jak pada pomysł spotkania rozważane są trzy lokalizacje.. nasza kawalerka, kawalerka sąsiadki z klatki obok lub "knajpa osiedlowa" lalala w Sopocie (www.lalala.lu) ponieważ mają w menu piwnym pyszne Żywe z kija.

Dorsz z makaronem na ostro
Składniki:
2 filety z dorsza
2 płaty makaronu WONTON
6 pieczarek
limonka
1 cebula
1 papryczka chilli
sos sojowy
sos rybny
sól, pieprz
sos słodko-pikantny chilli
mąka tortowa
natka pietruszki

Dorsza przyprawić solą i pieprzem, zalać sosem sojowym - odstawić. Makaron Wonton jest magiczny i wystarczy zalać go wrzątkiem na 5 minut. W woku smażyć na oliwie pieczarki i cebulę (pieczarki pokroiłam w talarki a cebulę w piórka). Dodać drobno pokrojoną papryczkę chilli (pozbyć się wcześniej nasion). Jak już warzywa będą miękkie dodać sosy i makaron - dobrze wymieszać. Dodać skórkę startą z całej oraz sok z połowy limonki. Równolegle usmażyć na patelni dorsza obtoczonego w mące. Propozycja podania na zdjęciu.




Pierogi z grzybami
Składniki podaję wyjątkowo na oko, ponieważ zrobiłam z tego co miałam - ilość ciasta należy dostosować do ilości przygotowanego farszu. Ciasto jest natomiast przygotowane według przepisu mojej mamy, który brzmiał.. wiesz córko bierzesz mąkę, wodę i dodajesz wszystkiego tyle aż będziesz miała ciasto miękkie, nie lepkie i uformowane w kulę. Żeby ci się dobrze rozwałkowało, rozciągało i nie rwało.
mąka, gorąca woda, olej i sól - składniki na ciasto
kozaki - ja miałam ich prawie tyle co na zdjęciu, bo prawie wszystkie okazały się być zdrowe
1 cebula na farsz
1 cebula na okrasę
boczek na okrasę
sól, pieprz

Zagnieść ciasto i odstawić na 30 minut pod przykryciem. Kozaki oczyścić i pokroić jak najdrobniej. Na patelni na maśle przesmażyć cebulę pokrojoną w drobną kostkę. Dodać grzyby i dusić aż wszystko nabierze gęstej konsystencji. Posolić i dopieprzyć do smaku. Rozwałkować ciasto, wyciąć szklanką krążki i zagnieść pierogi. W lekko osolonej wodzie gotować pod przykryciem aż wypłyną na powierzchnię. Odkryć i gotować jeszcze na lekko zwiększonym gazie przez około 3-4 minuty. Odcedzić i dodać na patelnię do przygotowanej wcześniej okrasy.
Muszę przyznać, że mama byłaby ze mnie dumna, bo ani jeden mi się nie otworzył i na dodatek ani jeden się nie rozerwał na patelni.
Podwójnego smacznego!



niedziela, 29 sierpnia 2010

Czili Chilli

Wiem, wiem... jest lato a ja tutaj prezentuję wybitnie jesienne danie. Ale jakoś tak podskórnie czuję, że jesień zaraz przyjdzie. Zresztą zaczynam mieć ochotę na zieloną herbatę wieczorem a to wyjątkowo jesienna przyjemność.

Do przepisu zainspirowała mnie otrzymana od Cioci fasolka. Bo kaszubskim zwyczajem jest potraktować gości wyjątkowo gościnnie i dać "na wynos" domowej roboty masło czy też sztućce do sałaty ;)

Wariacja na temat chilli con carne.

Składniki:
25 dag mielonego (ja dałam z mięsa wieprzowego)
słoik białej fasoli
1 papryka żółta
1 papryka czerwona
2 ząbki czosnku
1 cebula
1 puszka pomidorów bez skórki
sól, pieprz, przyprawa do chilli con carne
papryka słodka w proszku
sos Tabasco
1 łyżka oliwy z oliwek
jogurt bałkański
natka pietruszki

Mięso przesmażyć w garnku na oliwie, zalać 0,5 litra wody, dodać pomidory, sól, pieprz, przyprawę do chilli con carne, starty na tarce czosnek. Dusić pod przykryciem przez pół godziny od czasu do czasu mieszając.Jeżeli chilli będzie zbyt gęste dolać odrobinę wody. Dodać pokrojoną w kostkę cebulę, paprykę oraz fasolę wraz z zalewą. Dusić pod przykryciem pół godziny od czasu do czasu mieszając. Przyprawić do smaku. Zaostrzyć smak poprzez dodanie sosu Tabasco. Przed podaniem posypać natką pietruszki (jeżeli macie to lepiej świeżą kolendrą). W miseczce nałożyć trochę jogurtu - będzie łagodził ostrość potrawy. Można jeść z ryżem, bagietką lub nachos.

Smacznego!

środa, 25 sierpnia 2010

Rybki, grzybki ja wszystkie was...

No i jestem po tych moich "wakacjach". Trochę ryby się zjadło, trochę grzybów zebrało, kilka potraw przyrządziło. Wakacje zawsze są takim kulinarnym odpustem, ale wyjątkowo w tym roku jak to się mówi... zachowałam fason. Na dowód tego jest chociażby poniższy przepis. Gotowałam dla 4 osób, więc odejdę od ilości składników na 2 głowy. Lubię gotować dla innych. Tak mi się podskórnie zdaje, że mogę się nie wiem jak naginać, ale mój życiowy talent tkwi w garach i już. Te wszystkie uniwersytety i politechniki są jakby po to, żebym sobie uświadomiła, że szczęśliwa jestem właśnie przy garach... ech :)

Makaron tagliatelle z wędzonym łososiem

Składniki:
1 opakowanie makaronu
4 wędzone brzuszki łososia
10 malutkich pieczarek
pomidorki koktajlowe
2 ząbki czosnku
1 serek topiony śmietankowy
lampka białego półsłodkiego wina (bo takie miałam w lodówce)
sól, pieprz,
natka pietruszki do przystrojenia
1 łyżka masła

Makaron ugotować w osolonej wodzie, odcedzić. Nie wolno makaronu przelewać zimną wodą! Równolegle przygotować sos. Drobno posiekany czosnek dodać do zimnego masła i razem z nim zacząć rozgrzewać patelnię.Dodać pieczarki przekrojone na pół, dodać serek topiony i wino. Wszystko dusić aż pieczarki zmiękną. Dodać łososia i pomidory koktajlowe przekrojone na pół. Posolić i dopieprzyć do smaku. Dodać makaron i wszystko dobrze razem wymieszać. Udekorować natką pietruszki i serwować.
Smacznego!

A na zakończenie urlopu gotował mąż. Efekt jego starań prezentuję poniżej. Polędwiczki wieprzowe z bazyliowymi kluskami kładzionymi okraszone obficie kurkami. Kto się również domaga przepisu? Mąż mnie nie wpuścił do kuchni ;)


PS. Rybka była przywieziona z Łeby - kupiliśmy jeszcze ciepłą po wędzeniu. Grzybki natomiast były zebrane wcześnie rano w ciemnym lesie co by nam "grzyby nie uciekły", bo jak to w borach tucholskich bywa konkurencja grzybiarska jest ostra ;)

niedziela, 22 sierpnia 2010

Marchewkowa kraina

Zupy mają to do siebie, że zazwyczaj okrutnie nudzą po jakimś czasie. Poza pomidorową mojej mamy oczywiście ;) Dlatego w mojej kuchni zupy pojawiają się nie za często i mało która się powtarza. Mam swoje wariacje na temat przepisów  na zupy mojej mamy i tak moja pomidorówka jest aż gęsta od pomidorów, jest z bazylią i odrobiną oliwy. Drugą zupą, która pojawia się częściej na naszym stole jest rosół. Ta jaką robi mój mąż smakuje zupełnie inaczej niż ta którą ja przyrządzam. Spór jest o cebulę. Mnie uczono, że należy opalić cebulę nad ogniem i dodać razem z włoszczyzną. Tak robią moja mama i babcia - moje guru kulinarne. M. twierdzi, że nic dobrego nie wyniknie ze spalenizny, a zdrowe to na pewno nie będzie. Jedno wiem, bez cebuli tak nie smakuje.. próbowałam ;)
Mój najnowszy wynalazek zupowy to pikantna zupa marchewkowa. Jej pikantność wzmogła się następnego dnia, więc zdecydowanie lepiej ją zjeść całą od razu po ugotowaniu lub zmniejszyć ilość ostrej papryki. Ja podałam ją następnego dnia... teściowej, która nie lubi za bardzo przyprawiać. Była bardzo miła ponieważ zjadła bez marudzenia pierwsza i to do samego końca ;)


Zupa marchewkowa

Składniki:
kość na zupę
włoszczyzna + 5 marchewek
2 ząbki czosnku
2,5 litra wody
1 łyżeczka papryki ostrej
sól, pieprz
2 liście laurowe
3 ziela angielskie
mała ciabatta
oliwa z oliwek
natka pietruszki

Mięso wraz z liśćmi laurowymi i zielem angielskim gotować na małym ogniu przez pół godziny. Dodać warzywa i resztę przypraw. Gotować dalej przez pół godziny. Wybrać z zupy wszystkie warzywa poza marchewką. Zmiksować. Udekorować grzankami smażonymi na oliwie i posypać drobno posiekaną natką pietruszki.
Smacznego!

wtorek, 17 sierpnia 2010

Orzechy nerkowca podkręcają libido oraz redukują stres i niepokój

I pojawiło się pragnienie na coś troszkę bardziej skomplikowanego. Dzisiaj prezentuję risotto, któremu charakterystyczny smak nadały parmezan i orzechy nerkowca. Orzechy ponoć są dla mnie stworzone - jestem życiowo zawsze niespokojna. Jeden z gości weselnych w księdze gości zostawił komentarz następującej treści:
"Radość męża żona spokojna - no cóż M. wybrałeś inaczej... ;)" Więc zacznę wpierniczać kontrolowane ilości nerkowców - zresztą wyjątkowo dobrze smakują. Mam w nosie podkręcenie libido... aktualnie potrzeba mi wyciszenia.

Risotto z orzechami nerkowca i parmezanem

Składniki:
2 garście ryżu do risotto Arborio
3 duże pieczarki
1 cebula
pęczek cebuli dymki
2 ząbki czosnku
10 dag orzechów nerkowca
1 opakowanie tartego parmezanu (nie użyjemy całego)
sól, pieprz
włoszczyzna
oliwa z oliwek
1 łyżka masła

Przygotowanie potrawy należy rozpocząć od zrobienia wywaru. Można oczywiście rozpuścić bulionetkę, ale ja wolę ugotować całą włoszczyznę w około 2,5 litra wody. Dosolić, dopieprzyć do smaku i gotowe. Przed rozpoczęciem gotowania risotta lubię mieć przygotowane składniki, więc mam już uprażone orzechy, pokrojone pieczarki, cebulę, dymkę i czosnek  Na patelni rozgrzać oliwę i przesmażyć ryż. Dolać wywar w takich proporcjach żeby cały czas mieć gęstą papkę. Będzie to około jedna chochla co jakiś czas. Dodać czosnek i cebulę. Cały czas mieszać i pilnować aby ryż cały czas miał skąd pochłaniać wilgoć. Dodać pieczarki, dymkę i orzechy. Mieszać. Dolać wywaru. Do smaku dodać parmezan, sól i pieprz. Potrawę gotować aż ryż zmięknie, ale na końcu będzie odczuwalna lekka twardość. Risotto musi być mokre i gęste, więc nie można pozwoli ostatniej partii wywary wchłonąć całkowicie. Dla dodania smaku i poczucia aksamitności potrawy dodajcie masło. Podać udekorowane szczypiorkiem i parmezanem.

Smacznego!

środa, 11 sierpnia 2010

Leczo latem to zawsze dobry pomysł.

Drodzy goście! Do pomysłu na obiad zainspirowała mnie dość przewrotnie sąsiadka. Po powrocie z trzytygodniowej wyprawy po górach Kirgistanu zapragnęła prawdziwego polskiego bigosu. A wy za czym byście tęsknili? Są właśnie takie smaki za którymi się tęskni. Okropnie kaloryczne bułki na parze mojej babci, podane z kapustą na krótko i żeberkami duszonymi z cebulą… pychota. Niestety to danie wywołuje u kobiet mojego rodu niepohamowane obżarstwo, więc może się ono pojawić na stole raz na rok o ile jeszcze rzadziej. Tak, tak… bułki na parze znikają w ilości pokaźnej i byłyby daniem jakie bym wybrała po takiej forsownej wyprawie. Zastanowiłam się za czym dietetycznym zatęskniłabym i przypomniałam sobie o mojej wariacji na temat leczo – oczywiście wariacji odchudzonej ;) To danie smakuje głównie latem. Jest tanie, proste i bardzo szybkie. Jak kobieta była u fryzjera i kupiła sobie sukienkę to nie chce spędzić reszty dnia przy garach ;)


Leczo odchudzone.

Składniki:
1 papryka
1 cukinia
2 duże pomidory
4 pieczarki
1 cebula
3 ząbki czosnku
sól
pieprz
tabasco
cukier
oliwa z oliwek

Sparzone pomidory obrać ze skórki, pokroić i zgnieść w misce tak aby puściły sok. Przygotować warzywa – cebulę w kostkę, paprykę, cukinię, czosnek i pieczarki w talarki. Na odrobinie oliwy w garnku przesmażyć cebulę z czosnkiem. Dodać pomidory i paprykę. Przykryć i dusić przez chwilę. Dodać cukinie i pieczarki. Kiedy wszystko osiągnie konsystencję jak na zdjęciu dosolić i dopieprzyć do smaku. Zawsze daję łyżeczkę cukru dla równowagi dla kwasu z pomidorów. Aby nadać potrawie bardziej wyrazisty charakter proponuję jeszcze tabasco – mi wystarczyły trzy „machnięcia” buteleczki. Pod koniec duszenia warto zdjąć przykrywkę – pozwoli to części wywaru wyparować. Leczo nie powinno przypominać zupy a nie chcemy go przecież zagęszczać mąką. Jak light to light ;)

Smacznego!

wtorek, 10 sierpnia 2010

Ostatni gwizdek na fasolkę.

Dzisiejszym bohaterem obiadu była fasolka szparagowa, póki jeszcze jest smaczna. Dla kontrastu pojawiła się marchewka. Kiedyś oglądałam program gdzie postawiono tezę, że nasze dania powinny być kolorowe. Testowano ją w sposób następujący: trzech ochotników przez jakiś czas jadło wedle wytycznych warzywa. Uczestnik A jadł tylko te zielone, B jadł tylko czerwone a C zawsze czerwone i zielone na raz. Nie mam pojęcia czemu, ale wyniki lepsze od reszty miał osobnik C. Wzięłam sobie to dzisiaj do serca i prezentuję mój kolorowy obiad. A i jeszcze jedno.. moja rodzina składa się z osobnika męża, więc składniki podawane w przepisach przypadają na dwie głowy.



Pierś kurczaka z pary faszerowana domowym pesto z bazylii i mozarellą podana na musie marchewkowym i fasolce szparagowej.

Składniki:
1 mała pierś z kurczaka
4 marchewki
trochę fasolki
plaster mozarelli
kilka listków bazylii (ja użyłam 10)
1 ząbek czosnku
sól, pieprz
oliwa z oliwek z pierwszego tłoczenia
½ łyżeczki masła

W blenderze zmiksować razem czosnek, bazylię z odrobiną oliwy na pesto. Pierś podzielić na dwie części, oczyścić i rozbić na kotlety. Oprószyć świeżo zmielonym pieprzem, solą, posmarować jedną stronę pesto (mi wyszło po jednej łyżeczce na porcję). Na środku piersi położyć słupek sera i zawinąć w rulonik. Końcówki należy mocniej rozbić tak aby lepiej się trzymało. W naczyniu do gotowania na parze położyć pierś końcem zawinięcia do dołu. Można również boki piersi wcisnąć do środka tak aby roztopiony ser nie wypłynął z zawijasa. Ugotować marchewkę, odcedzić i zmiksować na mus. Dosolić do smaku i dodać masło. Całość dokładnie wymieszać. Równolegle ugotować fasolkę. Kiedy wszystko będzie gotowe nałożyć wedle uznania na talerz. Nie podałam czasu gotowania na parze, ponieważ w zależności od sprzętu trwa to różnie długo. Moja pierś była gotowa po 10 minutach – trzeba obserwować. Jeżeli nie chcecie nakłuwać mięsa, to dobrym testem jest jego sprężystość.

Smacznego!

poniedziałek, 9 sierpnia 2010

Cytryna cudowną przyprawą jest!

Witajcie!

Witam serdecznie w moich skromnych progach. Zamierzam prezentować moje wyczyny kulinarne systematycznie, kolorowo, obrazowo. Mam nadzieję, że zainspiruję Was do tworzenia czegoś swojego. Będę podawała przepisy... jednak składniki często będą podawane tak na oko. Mój mąż twierdzi, że na oko to chłop w szpitalu umarł, ale ja jestem zdania, że na oko czyli na smak powstają najlepsze wariacje dań. Postanowiłam właśnie "odchudzić" moją kuchnię, więc wiele przepisów (tak jak te poniżej) przygotuję pierwszy raz.


Dzisiejszy obiad oraz kolacja - element łączący to cytryna.


Zupa cukiniowa z kurczakiem dosmaczona nutką cytrynową.

Składniki:
1/2 piersi z kurczaka
1 pęczek szczypiorku razem z cebulkami
1 cukinia
2 marchewki
1 pietruszka
kawałek selera
sok z połowy cytryny i połowy limonki
1 łyżka z oliwy z oliwek z pierwszego tłoczenia
liść laurowy, ziele angielskie
sól, pieprz, cukier - do smaku na oko

Pokrojoną w paski pierś zalewamy sokiem z cytryny, solimy i pieprzymy do smaku - odstawiamy do przegryzienia się.
W garnku smażymy na oliwie cebulkę ze szczypiorku, wlewamy 1 litr wody, wrzucamy pokrojone  warzywa, dokładamy liść laurowy i ziele angielskie przykrywamy i dusimy na małym ogniu aż warzywa zmiękną. Przed zmiksowaniem pozbywamy się liści i ziela angielskiego. Miksujemy na mus. Teraz czas na cytrynę.. wydusić dokładnie tyle ile się lubi dla smaku, na oko. Cytryna nada zupie świeży nowy akcent. Odrobina cukru zbalansuje smak.
Czas na kurczaka. Rozgrzewamy patelnię, wlewamy odrobinę oliwy i smażymy pierś pilnując żeby nie była na ogniu zbyt długo - nie chcemy jej wysuszyć.
Teraz pozostaje tylko podać danie. Moją propozycję podania przedstawiam na zdjęciu poniżej. Polałam zupę jeszcze odrobiną oliwy i oprószyłam świeżo zmielonym pieprzem. Lubię jak jest grubo zmielony. Dla koloru i zdrowia obficie posypcie pokrojonym szczypiorkiem.



Szybka sałatka z dressingiem cytrynowo - brzoskwiniowym

Składniki:
1/2 główki sałaty lodowej
1/2 pomidora malinowego
1/2 ogórka
1 czerwona cebula
reszta szczypiorku z obiadu ;)
1 ząbekczosnku
1/2 sera mozzarella (ok 50 dag)
sok z 1/2 cytryny
1 żółtko
oliwa z oliwek
1 łyżeczka dżemu brzoskwiniowego niskosłodzonego
sól i pieprz

Do miski włożyć porwaną w rękach sałatę, pokroić pomidora i ogórka wobec swoich upodobań estetycznych. Ja lubię kiedy kawałki są dość duże i w miarę regularne. Pokrojoną w talarki czerwoną cebulę zalać wrzątkiem - to pozwoli jej złagodnieć, ostrość będzie również w szczypiorku, nie róbmy mu zbytniej konkurencji ;) Po odcedzeniu i przepłukaniu pod bieżącą wodą dodajemy do miski. Czas na dressing.
Do miksera dodać czosnek, żółtko, oliwę z oliwek i poczekać chwilę aż masa lekko zbieleje. Wlać sok z cytryny, czas na sól i pieprz. Tym razem dla przeciwwagi dla kwaśnej cytryny będzie dżem brzoskwiniowy. Ponownie zmiksować aż masa będzie zupełnie gładka. Wymieszane warzywa w misce wyłożyć na talerze i polać przygotowanym dressingiem.


Smacznego i do jutra :)